Nauczyciel wspomagający czy nadzorujący?

Ile dzieci z zespołem Aspergera tyle trosk dotyczących pobytu i radzenia sobie w szkole. Zwykle nie chodzi o uczenie się, a o zachowanie, czy też dopasowanie się do wyśrubowanych norm zachowania.
Mnie i mojego syna również bardzo dotyczy ten temat. Normą są uwagi – uczeń kręci się na fotelu obrotowym (no jak ma się nie kręcić, skoro jest obrotowe?), uczeń zbyt wolno przepisuje notatki, uczeń zamyśla się, uczeń nie skupia się, uczeń mruczy, uczeń macha długopisem, uczeń wstaje i chodzi po klasie, … znacie to?

Ważne są pytania – odpowiedzi przyjdą same.

Mówicie, drodzy rodzice – no bo on mi to robi na złość, specjalnie tak krzyczy, tyle razy już mu mówiłam, że nie wolno, a to jak grochem o ścianę, ja mu mówię, a ona swoje, ile można gadać? Nie wiem co w niego wstąpiło, i mój ulubiony – wpadł w szał…zupełnie bez powodu…
No a przecież już powinien, w jego wieku…
Inne dzieci siedzą, a ona podskakuje i się kręci. Zadaje pytania, wyrywa się z odpowiedzią. Nie odpowiada na pytania. Leży na ławce, pod ławką…
Wypowiedziałam powyższe i usłyszałam powyższe wiele razy.
Kiedy? Zawsze wtedy, gdy wymagałam tak, jak świat tego sobie życzy:
• by przestał się kręcić na krześle
• by zapamiętał listę zakupów
• by był na czas
• by zrobił kolejne i kolejne zadanie
• by zauważył, że kot ma pustą miskę
• by zapiął pasy w samochodzie
A gdyby tak zatrzymać się na moment, wziąć głęboki oddech, odejść od własnych wyobrażeń na to, co dziecko powinno?
Wtedy na pewno otworzy się przestrzeń na to, kim ono naprawdę jest. A gdy pojawia się taka przestrzeń, zamiast stwierdzać fakty i wiedzieć wszystko, warto przystanąć i zadać pytania, sobie… dziecku…
Czy na pewno powinno? A co, jeśli nie?
Co robisz synku? Po co to robisz?
Jeśli mi powiesz po co to robisz, postaram się ciebie zrozumieć.
Ciekawe to, jaki jesteś.
Pokaż mi, jak to robisz?
WAŻNE SĄ PYTANIA – odpowiedzi przyjdą same.
Ja w ten sposób otwieram drzwi do przepięknej duszy mojego dziecka, Ciebie zachęcam do tego samego. Dogadaj się z Aspergerem.

Nadwrażliwość słuchowa – co to jest?

„Jednym z zadań mięśni strzemiączkowego i napinacza błony bębenkowej jest wyciszanie odgłosów wytwarzanych na przykład podczas przeżuwania. Jeśli mięśnie ucha środkowego nie kurczą się wystarczająco, postrzegana głośność dźwięków o niskiej częstotliwości może być bardzo wysoka i zagłuszać nawet dźwięk ludzkiej mowy. Zaburzenie to nazywa się nadwrażliwością słuchową…
… w takiej sytuacji dziecko przetwarza jedynie sygnały akustyczne o określonej częstotliwości, dźwięki ludzkiej mowy mogą zatem ginąć wśród odgłosów tła, a cichsze dźwięki mogą w praktyce być znacznie wzmocnione…
… dzieci z nadwrażliwością słuchową mogą nieproporcjonalnie reagować na głosy niektórych ludzi. Kiedy zatykają sobie uszy palcami, znaczenie tego gestu może być błednie zrozumiane, jako sygnał, że dzieci nie chcą słuchać tego, co się do nich mówi, podczas gdy tak na prawdę próbują chronić uszy przed bolesnymi doznaniami…
… napięcie mięśniowe może być zbyt słabe, żeby odpowiednio wzmocnić i przekazać dźwięk, a dziecko wydaje się wtedy głuche na kierowane do niego słowa…
… mogą też stosować inną strategię i bez przerwy mówić, maskując w ten sposób to, że nie rozumieją innych ludzi…”.
Stanley Rosenberg – „Terapeutyczna moc nerwu błędnego”.
Mnie wydaje się to bardzo ciekawe w odniesieniu do naszych dzieciaków. Co Państwo na to?

Użyteczność społeczna

Gdy pytam rodziców z którymi współpracuję – co jest dla ciebie najważniejsze w odniesieniu do twojego dziecka? Każdy, powtarzam KAŻDY odpowiada – bo mi chodzi o to, by moje dziecko umiało sobie poradzić w życiu, by było szczęśliwe.
To jest dla mnie, w relacji z moim synem również ta sama, najważniejsza prawda. Zgadzam się z moimi rodzinami. Mi też o to chodzi. Wszyscy chcemy sobie radzić w życiu i wszyscy chcemy być szczęśliwi. I dokładnie tej powtarzalności chcemy dla naszych dzieci.
Dziś prowadzę rozważania, jak miarą tego celu jest użyteczność społeczna?
To jest trudna praca w odniesieniu do każdego dziecka. I wiem, bo doświadczam, jak bardzo trudniejsza to praca gdy przychodzi nam wychowywać dziecko z trudnościami rozwojowymi. A jednak to jest możliwe, zapewniam was.
Bo:
Kiedy uczę Was, jak patrzeć sobie w oczy w poszukiwaniu informacji, to Ty uczysz Twoje ASowe dziecko użyteczności społecznej – będzie umiało czytać innych ludzi.
Kiedy uczę Was razem sprzątać zabawki, to uczysz swoje dziecko współpracy z drugą osobą – kiedyś będzie robić różne rzeczy z innymi ludźmi.
Kiedy uczę Was wzajemnej reakcji na sytuacje trudne, to Ty uczysz swoje dziecko radzenia sobie z nieprzewidywanymi sytuacjami w późniejszym życiu w związku z innymi ludźmi.
W każdej, z pozoru prostej czynności, którą wykonujesz ze swoim Asowym dzieckiem jest mądrość na przyszłość. Mądrość, która ma prawo zaowocować tym, że twoje dziecko będzie kiedyś łatwą we współżyciu osobą, z którą przyjemnie się wykonuje wspólnie prace, która dostrzeże potrzebę udzielenia pomocy, która umie sporo zrobić, wokół siebie, w domu, czy poza nim. Która z chęcią wykona powierzone jej obowiązki, odpłatnie bądź zwyczajnie z życzliwości. Czy też dla odmiany zawalczy o swoje w relacji z nieznajomym.
Chodzi o to by było z Tobą łatwo i żeby Tobie też było łatwo. Prawda?
Użyteczność społeczna, to wreszcie zwyczajne bycie lubianym przez innych.
Żyjemy między ludźmi, nie da się tego uniknąć, więc miarą tego kim jesteśmy jest odniesienie jednego człowieka do drugiego.
A ty jak robisz swoją użyteczność społeczną?
I jak uczysz użyteczności społecznej swoje ASowe dziecko?
PS. dziś w ramach użyteczności społecznej suszę Eko jabłka z mojej jabłonki na czipsiki. Dla mojego syna, dla naszej wspólnej przyjemności.

Autyzm, zespół Aspergera,
ADHD, zaburzenia zachowania
Terapia Gdańsk, Sopot, Gdynia, Warszawa
woj. pomorskie i mazowieckie

Zarezerwuj pierwszą
konsultację

Anna Cysdorf
600 051 915
kontakt@terapiarelacji.pl